czwartek, 15 listopada 2012

jak podróżować to tylko z tatusiem ?

Wydaje się to takie oczywiste - każde niemowlę usypia w samochodzie i śpi całą drogę gdziekolwiek jedziemy, bo szum, wibracje, kołysanie... Taaaak, jasnee... Każdy kto ma małe dziecko mi to mówił. "Jak nie może usnąć to wsadź do samochodu i jedź na przejażdżkę. Na każdego maluszka to działa". Do niedawna takie było również moje zdanie na ten temat.  Wiadomo, że trzeba było wrócić ze szpitala lub jechać na szczepienia albo gdziekolwiek indziej, więc zawsze siadałam z Oliwką z tyłu, ona oczywiście w foteliku. Wyglądało to faktycznie tak jakby niemowlaczek uwielbiał samochód :)
   Aż pewnego dnia mamusia doszła do wniosku, że skoro ma tak grzeczną i już dużą córeczkę może wybrać się na zakupy bez tatusia.... Za pierwszym razem - dziecko jak marzenie.... Całą drogę ( a mamy jakieś 30 min w jedną stronę ) spała, jak dojechałyśmy wsadziłam ją z fotelikiem do wózka sklepowego i obok niej układałam zakupy.. Mała się tylko przyglądała... Droga powrotna - spanie.  No to mamusia w siódmym albo ósmym niebie, w końcu będziemy mogły same podróżować, a nie czekać aż tata znajdzie czas i nie będzie brzęczał na zakupach, że za dużo, że po co, że przecież takie już masz... kilka lub kilkanaście razy nam się udało :) przy kolejnym już włączyło się lekkie marudzenie, przy następnym nawet płacz, a ostatnio mamusia musiała stawać w połowie drogi, bo dziecinka aż się zanosiła od płaczu i nijak nie dało się jej uspokoić.. postój pomógł, ale jak tylko mamusia "uciekła" do przodu zaczęło się wszystko od nowa.... katorga - dziecko płacze, a ja nie mogę nic zrobić, a do tego stres, bo przecież trzeba się skupić na drodze... Obiecałam jej, że już nigdy !! ale nie zawsze mam ją z kim zostawić, a  raczej rzadko kiedy mam.. 

Kilka dni temu w jakiejś telewizji śniadaniowej był materiał na ten temat i cieszyłam się pod nosem - wiem, straszna jestem - że jednak nie tylko ja mam taki problem.. Wypowiadał się nawet - przepraszam nie pamiętam nazwiska - pan, który prowadzi program na tvn turbo o bezpiecznej jeździe. Oczywiste jest, że dzidziuś musi jechać tyłem do kierunku jazdy i na miejscu gdzie nie ma poduszek powietrznych, ale jeśli można je wyłączyć, to podobno o wiele bezpieczniej jest właśnie tak zrobić i posadzić maluszka obok siebie :)  Wtedy widzi mamusię, więc się tak nie stresuje, my mamy lepszy dostęp do naszej pociechy i dzięki temu też się mniej denerwujemy, a co za tym idzie skupiamy się na drodze :) 
Moje hasło na sobotę - "Kochanie wyłącz poduszki !! Dziewczyny jadą na zakupy !! " :) 

Co o tym myślicie ?? Jakie są wasze doświadczenia w tej kwestii ?? A może macie jakieś inne, godne
polecenia sposoby na płaczliwe, malutkie osoby ?? :)

4 komentarze:

  1. urocza jest:) a co do jazdy to my nie mamy z tym problemu, a o wsadzaniu na przód szczerze mówiąc nie słyszałam... w sumie to jest dobry pomysł. A może jakieś zabawki wisząco-brzęczące by pomogły, takie przywieszone do fotelika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) próbowałam zabawek, tych przyczepianych do fotelika też, śpiewania, nawet wyginałam się żeby głaskać ją po główce... ale odnoszę wrażenie, że ona jak mnie nie widzi to nie wie, że jestem... bo z kolei jak jadę z nią z tyłu to cały czas na mnie patrzy i jest grzeczna :)

      Usuń
  2. taki problem, to nie problem ;) to oczywiście żart, ale ja podobne opinie słyszałam o wożeniu dzieci - w aucie śpią, cisza, spokój, jak w domu nie można dać z dzieckiem rady, to trzeba wyjechać w podróż... ;) z naszą pierwszą córką było inaczej. Ona ogólnie nie znosiła jazdy autem, od samego początku - no przepraszam, powrót ze szpitala był jeszcze ok - każda następna jazda okupiona była ZAWSZE płaczem, choćbyśmy jechali zaledwie kilkaset metrów. I nie ważne czy jechaliśmy krótko, czy gdzieś dalej, czy mama siedziała obok czy nie (chociaż akurat zawsze siedziałam) ;))) zawsze był płacz - od momentu odpalenia silnika, do momentu wyjścia z auta... więc Wy serio macie luzik ;) moja młodsza już była inna, więc wiem co to znaczy mieć płaczące dziecko w aucie, a co takie "śpiące" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, no właśnie - nie można "wrzucić" wszystkich dzieci do jednego worka i dziwić się, że nie każde lubi to co większość :)
      jeszcze nie miałam okazji przejechać się z Oliwką z przodu, bo jednak w sobotę tatuś zrobił zakupy, ale nie odpuszczę i zobaczymy czy jest na nią jakaś metoda :))

      Usuń