środa, 5 grudnia 2012

Spacerowo

Złośliwość rzeczy martwych..... tak można określić naszego pecha w realizacji planu zakupu sanek.
Samochód odmówił nam posłuszeństwa, a mieszkamy na wsi i życie bez auta jest jak bez ręki lub nogi  :)  Tak więc saneczki odkładamy na dalszy plan, ale śnieżnej i słonecznej pogody nie odpuszczamy. 
 Co prawda wózkiem po śniegu było ciężko, ale jak się trochę pomęczę od czasu do czasu, wyjdzie to na dobre mojej figurze. Hmm.... chociaż w sumie można by odśnieżyć co nieco...

Oliwka prawie od razu zasnęła na spacerku, mamusia cyknęła kilka fotek prawie odmrażając sobie dłonie ( no bo po co brać rękawiczki ? ) i o zgrozo nabawiła się zapalenia pęcherza... 
Sącząc hektolitry herbaty z żurawiną i z nadzieją, że bez antybiotyku się obejdzie, realizuję jeden z moich pomysłów DIY. 
Jak skończę i się uda - nie omieszkam się pochwalić :)  lub poddać krytyce - kto woli :)

A tymczasem mała fotorelacja z wczorajszego spacerku :)








Moja słodka, śpiąca śnieżynka  :)











Pozdrawiam ciepło :))

2 komentarze:

  1. haha genialny miernik śniegu :D Też miałam kiedyś kotki, żeby to jednego :) uwielbiały śnieg, a jak solidnie nasypało to w białym puchu widać było tylko pomykające ogonki :) Achh wielka szkoda, że Nasz Karol nie wiele rozumie jeszcze w temacie śniegu :) To musi być wielkie wow dla maluszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana kotów to Ci u mnie dostatek :)) może przedstawię je któregoś dnia, tylko obfotografować muszę, a to nie lada wyzwanie, bo włóczęgi straszne :)
      Myślę, że Oliwka też nie wiele rozumie, ale za rok to będzie dopiero gratka dla naszych szkrabów :)

      Usuń